Wieczór talentów
Wczoraj miałem okazję uczestniczyć w niesamowitym wydarzeniu – razem z grupą zaprzyjaźnionych muzyków podjęliśmy się przygotowania oprawy artystycznej podczas Wieczoru Talentów w Szkole Podstawowej im. Wandy Chotomskiej w Kiełczowie. Za nami 2 godziny wspaniałych występów blisko 100-ki młodych artystów wszelkich profesji – śpiewających, tańczących, grających, malujących, rzeźbiących, uprawiających akrobatykę i inne niecodzienne dyscypliny – którzy dogłębnie wzruszyli dorosłych swą wrażliwością i umiejętnościami.
Empowerment w praktyce
W rozmowie z poruszonym skalą przedsięwzięcia i zagęszczeniem dziecięcych talentów dyrektorem szkoły pozwoliłem sobie użyć małej metafory: „Wystarczyło stworzyć dobra ramę i dać ją wypełnić uczestnikom gali – dzieciakom, nauczycielom, artystom, muzykom, rodzicom i ekipie wspierającej. Każdy dodał maźnięcie pędzlem i powstał w ten sposób przepiękny pejzaż…”. Jak w praktyce wyglądała ta rama?
- Rama operacyjna – czyli charakter, ramy czasowe i odbiorcy wydarzenia, a także plan przygotowań i niezbędne zasoby.
- Rama ludzka – liderzy odpowiedzialni za poszczególne elementy, sceny i podzespoły „projektu”, a przede wszystkim utalentowani uczestnicy, których połączył wspólny cel.
- Rama artystyczna – pozwalająca spiąć bardzo zróżnicowane występy w jedną, spójną całość – czyli wizja, która „pchała” wszystkich do przodu.
- Rama doświadczeń – zbieranych przez poprzednie 10 edycji wydarzenia, które sukcesywnie rozwijane, z roku na rok staje się coraz pełniejsze siłą wcześniejszych „lessons learned”.
Dalej dzieje się prawdziwa magia – ludzie zaczynają wspólnie tworzyć niesamowite rzeczy, bo:
- Powstają rozliczne, nowe pomysły – wpisujące się w wizję przedsięwzięcia
- Rośnie zaangażowanie uczestników, bo… to ich pomysły, a nie pomysły odgórnego „komitetu organizacyjnego”
- Wraz z zaangażowaniem, rośnie radość z uczestnictwa w niecodziennym projekcie
- Zaangażowanie wypływa z motywacji wewnętrznej („chcę pokazać mój talent”) i zespołowej („jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”), a nie konieczności uczestnictwa („bo wtedy będę miał piątkę z muzyki”)
- Równolegle rośnie jakość rezultatów działań – całość nabiera nowych odcieni i barw, napędzana potrzebą dopracowania każdego szczegółu
- Nagle pojawia się poczucie bezpieczeństwa – ludzie zaczynają sobie pomagać i odczuwać wzmożone więzi
- Gdy przychodzi czas próby – tej generalnej i nie tylko – wszyscy stoją w blokach, by następnie „dać czadu” podczas finałowego występu…
- … po którym endorfiny i serotonina eksplodują – uśmiechy, uściski i łzy wzruszenia, wypływające z poczucia zrobienia wspólnie czegoś dobrego i zmieniającego świat na lepszy!
Siła społeczności
Da się? Tak! – i to w realiach dużo mniej korzystnych niż te, które zapewnia nam zazwyczaj nasze codzienne otoczenie biznesowe. W szkole podstawowej na peryferiach Wrocławia, borykającej się z rozmaitymi deficytami, niestabilnością polityczną, coraz mniejszym zaufaniem społecznym i problemami kadrowymi. W rezultacie wspólnie zrealizowanego projektu wszyscy jego uczestnicy dostali takiego „kopa”, że już dzień po jego zakończeniu planują przyszłoroczną galę – oczywiście z jeszcze większym rozmachem – a tym samym utożsamiają się z miejscem i organizacją na dłużej.

Czego można nauczyć od się dzieci i nauczycieli? Olbrzymiego entuzjazmu, chęci działania i gotowości do uczenia się razem. Noszę w sobie olbrzymią wdzięczność za doświadczenie współtworzenia tego niesamowitego wydarzenia i ślę wielkie gratulacje dla jego organizatorów. Jest coś niezwykłego w lokalnych społecznościach, gdy wspólnymi siłami można z niczego zrobić coś wielkiego. Co więcej, środowisko artystyczne i wspólna kreacja to wyśmienita okazja do… zebrania kolejnych inspiracji i analogii menedżerskich ;-).