Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji

Od czasu do czasu trafiam na ideę, która zmienia mój sposób patrzenia na świat. Z biegiem lat tych wywrotowych pomysłów było w moim życiu coraz mniej. Ostatnio miałem wrażenie, że poznałem już prawie wszystko, wiem naprawdę sporo, muszę jedynie wybrać pomiędzy dostępnymi wariantami. Określić swoją ścieżkę ważąc szanse i potencjalny efekt wyboru każdej z dróg.

Wiele lat temu usłyszałem o książce, którą polecano przeczytać ku przestrodze analitykom finansowym. Każdej osobie, która feruje opinie bazując na danych. Arogancja i zabieganie powstrzymały mnie od sięgnięcia po rekomendowane dzieło. Z początkiem 2020 roku, podczas pierwszej fali pandemii COVID-19, temat zapomnianej lektury ze zwielokrotnioną siłą powrócił. Szerokie grono osób, w tym znajomi przedsiębiorcy, polecali książkę “Czarny Łabędź”, bo “doskonale pokazuje dzisiejszą rzeczywistość, czasy pandemii i dlaczego to wszystko tak wygląda”.

Libański emigrant

O autorze słyszałem niewiele – raczej pobieżne informacje – jedne pozytywne, inne (a tych było niestety więcej) negatywne. “Zbyt filozofuje”, “uważa się za najmądrzejszego”, “używa trudnych pojęć”, „tylko dla statystyków”,  “kwestionuje dzisiejszy świat”, “obraża ład i panujący porządek” – to tylko niektóre opinie przewijające się na forach. Wrodzona przekora zadziałała i popchnęła mnie do zmierzenia się z tym kilkusetstronicowym tomiskiem.

Nassim Nicholas Taleb to libański emigrant mieszkający i wykładający w USA, znający jak nikt piekło bliskowschodniego konfliktu, przy tym świetnie wykształcony erudyta i “ilościowiec” (statystyk, a raczej ekonometrysta modelujący zjawiska ekonomiczne na podstawie danych). Dzięki tym wszystkim uwarunkowaniom i doświadczeniom życiowym autora powstała książka osadzona mocno w dzisiejszej rzeczywistości, ale czerpiąca garściami z helleńskiej i wczesnochrześcijańskiej tradycji. Głęboki traktat filozoficzny podany w praktyczny, czasami wręcz zabawny, ale i wyrafinowany sposób. Stereotypy związane z mieszkańcami nieznanego mi dotąd obszaru geograficznego i moja ignorancja dotycząca Libanu zostały zestawione z niezwykle bogatą historią i filozoficzną spuścizną bliskowschodniego tygla.

Myślał indyk o niedzieli…

Tytułowy „czarny łabędź” to przenośnia zdarzenia nieprzewidywalnego, zaskakującego i wywracającego nasze myślenie. Przykładem może być pandemia, która niespodziewanie wkroczyła w nasze życie i zmieniła je kompletnie, prawdopodobnie na zawsze. Dosłownym wyjaśnieniem tytułu jest historia odnalezienia w australijskich ostępach czarnych ptaków z rodziny łabędzi. Do momentu ich odkrycia cechą główną łabędzi był w naszych oczach biały kolor upierzenia, bo na takich doświadczeniach i danych bazowano, zatem wnioskowanie, że może być inaczej było praktycznie niemożliwe. Przykład łabędzi bardzo dobitnie ukazuje wadliwość prostego wnioskowania wyprowadzonego bezpośredniego z dostępnych danych.

Odniesień do ptactwa w omawianym utworze jest znacznie więcej. Książkę otwiera zabawna historyjka o indyku, który opiera swoje poglądy o dotychczasowe doświadczenia. Nie dopuszcza do siebie myśli o nadchodzącej śmierci i “drugim dnie” doskonałej relacji z hodowcą. 

Przecież gospodarz mnie lubi, dba o mnie, karmi, to po co miałby mnie krzywdzić?

Opisana alegoria naszego życia, niewiedzy, zadufania we własne doświadczenie była jak trzęsienie ziemi moich “analitycznych i ilościowych” przekonań. Trzęsienie, które jak u Hitchcocka, z kolejnymi stronami tylko narastało. Dlatego szczerze zachęcam do samodzielnego zmierzenia się z tym wspaniałym dziełem, gdyż pokazuje ono dzisiejszy świat w zupełnie innym świetle i ucieka od standardowej “biznesowej” narracji.

Dla tych, którzy chcieliby szybko zapoznać się z “Czarnym Łabędziem”, by ocenić czy warto brnąć dalej, poniżej przytaczam główne tezy tej książki:

  1. Nie można przewidzieć “czarnych łabędzi”. Wydarzenia te są bezprecedensowe, mają ogromny wpływ, choć z czasem są tłumaczone jako przewidywalne.
  2. Nasze życie coraz bardziej zmierza w stronę Ekstremistanu. Środowiska o nieprzewidywalnym stanie, ze skrajnymi wartościami zdarzeń, odstającymi od “normalnych” wyników. Gnamy w kierunku niepewności z zawrotną szybkością, dlatego tak ważne jest poznanie prawdziwego charakteru sytuacji i metod obrony przed ryzykiem.
  3. Ludzie są zadufani w sobie. Przeceniają swoje doświadczenie, są ślepi i zamknięci na własną niewiedzę. Najbardziej narażeni są ci, którzy dużo… wiedzą. Pycha i ego zamyka ich na nowe i nieprzewidywalne. Im bardziej jesteś czegoś pewien, tym bardziej stajesz się wrażliwy na “ekstremalny” atak.
  4. Ludzie potrafią uzasadnić wszystko po fakcie. Dzięki narracji i storytellingowi wyjaśniają niewyjaśnialne zjawiska, w tym np. “dlaczego wydarzyły się czarne łabędzie”. W moim środowisku panuje definicja analityka finansowego, jakoby była to osoba potrafiąca wyjaśnić każdą sytuację – w tym rynkową i giełdową – zaraz po jej wystąpieniu 🙂
  5. Prawdziwe ryzyko nie jest możliwe do modelowania. Większość ekspertów błędnie uważa, że ich modele mogą zawierać ryzyko. Niestety tym samym trochę zaprzeczam wielu latom swoich studiów i ciężkiej pracy.
  6. Przeciętne życie i kariera nie może przynieść ponadprzeciętnych efektów. Mediokristan (środowisko przewidywalnych zdarzeń) daje pozory panowania nad sytuacją, gdzie jednak niewiele można ugrać ponad przeciętność. Z drugiej strony bardzo często się zdarza, że ukryte ryzyko może narastać, popychając ten stabilny układ w stronę Ekstremistanu (przykładem sytuacja związana z pandemią COVID-19).
  7. Działanie oparte tylko o “czarne łabędzie” jest bardzo ryzykowne. Kariera w Ekstremistanie może uczynić cię bogatym, ale wymaga cierpliwości, lat pracy bez żadnej pewności co do płynących z niej potencjalnych korzyści.
  8. Lean rządzi! Testowanie hipotez – istota podejścia lean – to najlepsza forma przeciwdziałania negatywnym skutkom w obszarze Ekstremistanu. Przedsiębiorcy powinni polegać raczej na próbach i błędach niż na odgórnym planowaniu.

Powyższe skrótowe podsumowanie nie oddaje uczty intelektualnej, jaką otrzymujemy od tego niezwykłego autora, miksującego finansowe, biznesowe, korporacyjne, przedsiębiorcze, ekonometryczno-statystyczne, filozoficzne, a nawet religijne przemyślenia. To praktycznie wszystkie główne nurty wiedzy i świadomości, które stały się i moim udziałem, doświadczeniem i życiowa drogą – niesamowite! W pewnym sensie Nassima Nicolasa Taleba odbieram (z dużą dozą nie do końca uświadomionej pychy…) jako mojego “alter ego”, stąd pewnie tak wielkie uwielbienie dla jego twórczości.

Poza konotacjami osobistymi, książka doskonale trafiła w moje gusta jeszcze z kilku “zawodowych” powodów. W nowym świetle pokazała cztery filary LEANSPIN:

  1. Istotę ewidencji oraz powściągliwość w ferowaniu wyroków bazujących na pobieżnych analizach.
  2. Rolę innowacyjności, a szczególnie preferowanego w niepewnych czasach podejścia “leanowego” – testowania, próbowania, szukania „nowego” w systematyczny sposób.
  3. Potrzebę zwinności, dopasowania do nieuchronnych zmian, działania w krótkich cyklach z możliwie optymalnym wykorzystaniem posiadanych zasobów i maksymalizacją efektów uczenia się “w boju”.
  4. Znaczenie nastawienia na zespołowość i empowerment, jako czynnika sukcesu we współpracy z innymi ludźmi.

Jednocześnie nakazała mi jeszcze większą pokorę w stosunku do własnej wiedzy i ferowanych opinii. Zachęciła do włączenia negowanych przez nas często praktyk do przybornika narzędzi stosowanych w pracy doradczej, praktykowania myślenia krytycznego i szerokiego konsultowania proponowanych rozwiązań. I równolegle jeszcze większego otwarcia się na rozwiązania progresywne i szerszego czerpania z doświadczeń innych.

Obrona przed łabędziami

Jaką broń możemy stosować przeciw “czarnym łabędziom”? Tutaj Nicolas Taleb też zaskakuje, bo dobitne negatywne przykłady z początku książki stawia obok szans na wykorzystanie potencjału nietypowych zjawisk. Jak wytrawny finansista, pokazuje możliwości zarabiania na ekstremalnych zdarzenia i inwestycjach “wbrew logice”. Przykładem niech będą startupy i fundusze venture, które świetnie balansują portfelem inwestycyjnym, szukając pozytywnych “czarnych łabędzi”, dających od czasu do czasu ponadprzeciętne zyski.

Taką strategię zarządzania finansami stosuje także sam autor, inwestując konserwatywnie większość posiadanych środków, by ok. 10% postawić na bardzo ryzykowne “zakłady”. Dzięki takiej strategii bilans inwestycyjny w długim czasie wychodzi zdecydowanie na plus. Należy sobie jednak uzmysłowić, że wszystko co wygląda na okazję, rzadko nią jest w rzeczywistości. Okazje są rzadsze, niż mogłoby się z pozoru wydawać, dlatego tak bardzo wiele zależy od ekspozycji na ryzyko.

Drugą lekcją jest … pokora i przygotowanie. Nie warto nastawiać się na przewidywanie “nietypowych zjawisk”. Raczej należy poszukać rozwiązania, które systemowo przygotuje na gwałtowne i niepewne wydarzenia w naszym życiu. W tym przypadku jedną z odpowiedzi jest rosnąca z każdym rokiem popularność metodyk agile i lean, rezygnujących z pewności co do efektów końcowych, na rzecz procesu i sposobu działania maksymalizujących wartość podejmowanego wysiłku.

Inwestuj w gotowość, a nie w prognozy. Szukaj szans, ale bądź sceptyczny, szczególnie w stosunku do polityków i ekspertów…

I na deser zasada, która spodoba się większości osób zawiedzionych obecnym stanem światowego życia politycznego. Wg Taleba celem rządów zdaje się być przetrwanie, a nie dotarcie do prawdy i przyczyny rzeczy. To samo dotyczy ekspertów (finansów w szczególności), których interes jest zgoła inny niż rzeszy słuchających ich naśladowców. Dlatego nie traćmy czasu na kłótnie z ekonomistami, analitykami giełdowymi i socjologami. Dokładność ich prognoz pogarsza się w czasie ze względu na zmieniające się okoliczności, przyspieszanie rozwoju świata i rosnący poziom dezinformacji.

Monty Python a czarne łabędzie

Niewątpliwie lektura “Czarnego Łabędzia” zmieniła moje myślenie. Patrząc na dzisiejszy świat zacząłem wszędzie widzieć “talebowe” ostrzeżenia. Każda wypowiedź polityczna, wyjaśnienie eksperckie i odgórna decyzja zaczęła mieć inny wydźwięk i zabarwienie. Przez to czasami moje wybory obierają inny kierunek, pozornie sprzeczny z własnym interesem, bo bazują na nowym myśleniu.

I nawet… kultowe programy telewizyjne z czasów mojej młodości zaczynają smakować trochę inaczej, gdy oglądam je przez pryzmat dzieł Nassima Nicholasa Taleba. Zresztą sami oceńcie, jak profetyczne były skecze Mistrzów Absurdalnego Dowcipu:

Udostępnij artykuł:
Maciej Gawlik
Autor:

Maciej Gawlik

Przedsiębiorca i edukator
Doktor ekonomii, trener biznesu, przedsiębiorca w branży IT. Z zamiłowania i startupowiec innowator, posiadający wieloletnie doświadczenie z zakresu analizy danych i procesów biznesowych, przetwarzania informacji oraz wnioskowania biznesowego w dużych i małych organizacjach.
wróć do góry