Koszt alternatywny

Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. Jarmark bożonarodzeniowy na wrocławskim rynku już stoi i kusi zapachami grillowanych potraw, aromatycznych, korzennych trunków i lokalnych słodkości. Reklamy w telewizji coraz częściej przybierają kolory św. Mikołajów, choinek i śniegu. Marketing usług pożyczkowych na wydatki świąteczne pracuje na pełnych obrotach. A „Kevin sam w domu” czeka tuż za rogiem… Ja jednak ciągle myślę o swoim problemie. Problemie poważnego, nieuchronnie nadciągającego kosztu alternatywnego!

Co to jest koszt alternatywny?

Jako finansista z przekonań i wykształcenia zawsze miałem problem ze zrozumieniem podstawowej definicji kosztu alternatywnego. Jak podaje Wikipedia „(…) koszt ten określa się jako koszt utraconych możliwości lub koszt utraconych korzyści; stanowi on miarę wartości utraconych korzyści w związku z niewykorzystaniem w najlepszy sposób dostępnych zasobów. Inaczej mówiąc, koszt alternatywny jest to wartość najlepszej z możliwych korzyści, utraconej w wyniku dokonanego wyboru.” Interpretując tę definicję dochodzę do wniosków, że:

  1. Koszt alternatywny to… nie koszt, ale utracony przychód – wiem, że się czepiam, ale księgowość jest dość skrupulatną metodyką pracy i rozróżnia takie rzeczy, na pozór tożsame.
  2. Nie powinien być liczony jako całkowita wartość alternatywnego rozwiązania, ale różnica pomiędzy przyjętym, wykonanym wariantem a korzyścią z najlepszej opcji.
  3. Jest jedynie kosztem potencjalnym, a nie realnym. W większości przypadków czysto teoretycznym, opartym na szansach. Niewiele zdarzeń w tradycyjnej księgowości opiera się na prawdopodobieństwie….

Czy aby na pewno?… Ok, upraszczam – przecież MSR (Międzynarodowe Standardy Rachunkowości) odwołują się do potencjału, który bazuje na statystycznych wycenach, jak choćby kalkulacje rezerw, zapasów czy wartości marki, ale powszechne rozumienie kosztu dotyczy kosztu zrealizowanego, a nie potencjalnego charakteru zdarzenia gospodarczego.

Koszt alternatywny to wartość najlepszej z możliwych korzyści, utraconej w wyniku dokonanego wyboru – Wikipedia

Jednak to właśnie ten „źle” zdefiniowany koszt alternatywny jest podstawą myślenia ekonomicznego. Podejmowanie decyzji biznesowych to ciągłe porównywanie alternatywnych inwestycji. utraconego czasu, pieniędzy, umiejętności, itp. Koszt alternatywny to miara nieracjonalności podejmowanych decyzji. Jeżeli jest wyższy od realizowanego wariantu, to aktualną decyzję śmiało można nazywać nieefektywną.

Wigilia

Wracam do Wigilii, która jest dla mnie okresem poważnych wyborów. Zamiast odpoczynku, ciągła walka i to na wielu frontach. Najtrudniejszym aspektem świętowania w moim przypadku stało się… jedzenie. Szczególną słabość wykazuję w kierunku pierogów, które w dowolnej postaci, z dowolnymi dodatkami są sensem świątecznych uczt. I tutaj pojawiają się decyzje, które komplikują proste z pozoru zadanie.

Tradycja nakazuje spożycie 12 potraw. Dodatkowo lokalne patriotyzmy narzucają posiłki odbiegające od mojego kulinarnego gustu. Karp w różnych postaciach – czy to smażony czy w galarecie – jest dla mnie prawdziwą zmorą. Podejrzewam, że wynikającą z traumy z dzieciństwa, gdy pływające w wannie „rybki”, z którymi zdążyłem się już zaprzyjaźnić, lądowały wieczorem na wigilijnym stole. A może to smak.. sam nie wiem.

Wraz z karpiem na wigilijnym stole pojawia się koszt alternatywny – moja subiektywna ocena nieracjonalności decyzji. Zbyt odważne pochłanianie barszczów, sałatek, kluseczek i innych wigilijnych frykasów eliminuje potencjał zaspokojenia „pypcia” pierogowego. Im więcej tradycji i chęci sprawienia przyjemności gospodarzom, tym mniej „pierogowej” przyjemności. Kosztem alternatywnym jest również złe samopoczucie z powodu przejedzenia i niemożność przyjemnego świętowania w kolejnych dniach. Tak źle i tak niedobrze. Jak zatem wykorzystać, malejące z każdym rokiem, możliwości pomieszczenia w żołądku wszystkich smakołyków, a w szczególności pierogów?

W tym roku planuję dopełnić tradycji próbując kęs każdej potrawy – nawet karpia – pozostawiając przestrzeń na pierogi. Zastosuję także starą, japońską metodę rodem z Okinawy „hara hachi bu”, co oznacza „przestań jeść, gdy jesteś w 80% pełny”, która uchroni mnie przed konsekwencjami cierpień z przejedzenia. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jestem przygotowany…

Plan jest, trening w toku. Odliczanie rozpoczęte. Ale niestety sytuacja nie jest tak prosta, na jaką wygląda. Pozostał jeden, niedoszacowany element. Zapomniałem o tym, że moje święta to dwie kolacje wigilijne i dwa dni wizyt – u rodziców i teściów. Jak zoptymalizować model pod kątem tradycji, oczekiwań innych, własnych potrzeb, marzeń i możliwości? Jak połączyć mnogość opcji w jedno sensowne rozwiązanie? Nie ma co czekać, trzeba siadać do ponownego planowania. Termin nieubłaganie się zbliża i choć szanse na sukces niewielkie, spróbować trzeba. Musi się udać.

Gotowy na wszystko

Nadszedł moment na poszukiwania analogii do biznesu, w którym tego typu sytuacje są zazwyczaj jeszcze bardziej skomplikowane. Nowe czasy nie dają swobody dokładnej analizy sytuacji i przygotowania racjonalnej decyzji. Trzeba działać szybko i skutecznie, wbrew otoczeniu. Doskonałym przykładem trudności procesu decyzyjnego może być np. tworzenie nowego startupu technologicznego. Taka forma innowacji wymaga szczególnie uważnego wyboru:

  1. Partnera biznesowego – zarówno wspólnika jak i inwestora. To jeden z najważniejszych kroków w biznesie. Wielokrotnie potwierdzony empirycznie. Błędy na tym etapie są krytyczne dla dalszego losu projektu. Wigilia w domu, u rodziców, u teściów, a może u wszystkich jednocześnie?
  2. Formy inwestycji – czy będziemy inwestować własne środki, pożyczać od przyjaciół i rodziny, a może wspomagać się finansowaniem publicznym? Albo zaryzykujemy z wejściem kapitałowym VC (funduszu Venture Capital)? Ugotujemy wszystko sami i podamy do stołu, czy skorzystamy np. z gotowej usługi cateringowej lub gościnności najbliższych?
  3. Technologii – w dzisiejszych czasach technologia ułatwia działanie, otwiera nowe możliwości. Ale może być powodem problemów, gdyż po kilku miesiącach potrafi być zastąpiona nowszym, lepszym rozwiązaniem. Karp „z wanny” może być wyparty przez mintaja „z półki”, a galareta nie przetrwać konkurencji z nowymi kulinarnymi pomysłami płynącymi z kuchni fusion.
  4. Modelu biznesowego – i składających się na niego takich elementów jak rynek, produkt, sposób ofertowania czy formuła zarabiania. Te i inne składniki układane w przeróżnych kombinacjach mogą prowadzić do sukcesu jak i do porażki. Przesada w konsumpcji barszczu na starcie wigilijnego wieczoru może skutkować wielomiesięcznym ochłodzeniem relacji z teściową, która lepi najlepsze pierogi pod słońcem.

Każdy z tych wyborów pociąga za sobą koszt alternatywny. Nieodpowiedzialny wspólnik, zachłanny inwestor, skomplikowana technologia i zbyt optymistyczny model biznesowy – to tylko wybrane zagrożenia mogące doprowadzić do niepowodzenia. Najważniejszym jednak jest jeszcze inny rodzaj kosztu – alternatywny koszt osobisty. Koszt rezygnacji z drogi bezpieczeństwa w stabilnej firmie. czasu dla najbliższych w najważniejszych momentach ich życia czy realizowania innych, niesamowitych pomysłów. Pewnych decyzji nie da się odwrócić, dlatego tak ważne jest dobrze rozumieć i kalkulować koszty alternatywne – w biznesie i nie tylko.

PS. Szczególne podziękowania za inspirację do napisania tego wpisu kieruję w stronę Marka Zoellnera – człowieka, który pierogi ma we krwi, tak jak ja.

Udostępnij artykuł:
Maciej Gawlik
Autor:

Maciej Gawlik

Przedsiębiorca i edukator
Doktor ekonomii, trener biznesu, przedsiębiorca w branży IT. Z zamiłowania i startupowiec innowator, posiadający wieloletnie doświadczenie z zakresu analizy danych i procesów biznesowych, przetwarzania informacji oraz wnioskowania biznesowego w dużych i małych organizacjach.
wróć do góry